Szok kulturowy. Jak sobie z nim radzić?
Szok kulturowy. Co to w ogóle jest? Jaki szok, dziewczyno… Przecież mieszkasz w Hiszpanii… Słoneczko, plaża, morze… A może jednak nie? Po 4 latach mieszkania w Hiszpanii postanowiłam przeanalizować czy dopadł mnie ten szok kulturowy czy też nie i czy, i jak sobie z nim radziłam, radzę, będę radzić…
Co to jest szok kulturowy?
Jakby to Wam wytłumaczyć… Szok kulturowy to jest takie coś, że jak jesteś już w innym kraju i przebywasz w obcej kulturze to przychodzi Ci na myśl jedno zdanie: What the f…ck?! Dla czytelników, nie znających języka angielskiego to byłaby wersja: Ojej, gdzie ja jestem? Co ja tu robię ? W moim kraju jest lepiej…
Jeśli kiedykolwiek będąc na obczyźnie zacząłeś zadawać sobie takie pytania, bądź zacząłeś mówić, że wszystko co Cię otacza jest „be”, „fuj”, „nie podoba mi się”, „no dobra ten brunet/ta brunetka ujdzie w tłumie”, to wiedz, że dopadł Cię szok kulturowy.
Innym objawem szoku kulturowego jest nadmierne wychwalanie swojej kultury (czyli, czegoś co zostaje jak już zapomnimy wszystko to, czego się nauczyliśmy). Tak więc jak zaczynają padać z twoich ust (częściej niż zwykle) słowa: „a bo w Polsce…”, „a w moim kraju to…”, „w Polsce to by nie przeszło…”, wiedz, że dopadł Cię szok kulturowy.
Szok kulturowy bywa dość niebezpieczny, bo w skrajnych warunkach może doprowadzić do depresji i szaleństwa. Aby tego uniknąć czytaj dalszą cześć tego artykułu.
Kiedy przychodzi szok kulturowy?
To jest dobre pytanie… Na studiach uczyłam się, że powinien przyjść w pierwszych 2-3 miesiącach pobytu w danym kraju. Jak to ze studiami bywa, teoria często nie pokrywa się z praktyką. Jak to mówią ekonomiści „to zależy…”
Każdy z nas jest jest inny, emigruje w innym celu i otoczenie w jakim się znajduje za granicą też jest inne. W związku z tym szok kulturowy przyjdzie, ale w innym czasie.
Czy będąc na wakacjach też może nas dopaść szok kulturowy?
Jak najbardziej. Ja mam taki nawyk, że podsłuchuję czasami ludzi na ulicy, kawiarni itp. Po mojej urodzie nie do końca rozpoznają czy jestem Polką, Ukrainką, Rosjanką, Rumunką czy też Szwedką, a jak rozmawiam na ulicy po hiszpańsku z kimś to już w ogóle nie wiadomo skąd jestem, więc wtapiam się w tłum. To pozwala mi na lepszą obserwację otoczenia. To co słyszę to też zapiszę w moim notatniku złotych myśli… Wracając jednak do tematu…
Według mnie Polacy często na wakacjach doznają szoku kulturowego. Jeśli tak przyjrzycie się otoczeniu na wakacjach (i sobie samym też) odkryjecie, że Was także dopadł szok kulturowy i to nie jeden raz!
Szok kulturowy jaki dopada Polaków będących na wakacjach w Hiszpanii
Pozwólcie, że teraz przytoczę Wam cytaty zasłyszane u Polaków „urlopujących” w Hiszpanii:
Dwóch kolegów pijących piwko w barze z widokiem na morze:
– „Dobre to piwko, takie zimne, ale słabiutkie… Nie to co nasze dobre, mocne…”
– „Ta… i do tego k…wa 2 euro za 0,3l. P…bany ten kraj…”
X lat temu, Barcelona, kasa z biletami do Sagrada Familia:
– „Nie Kryśka, ja nie wchodzę!”
– „Zenek, no nie wygłupiaj się! Przecież to Sagrada Familia!”
– „Ja k…wa 20 eurasów za wejście płacił nie będę! Kto to widział? Wejście do kościoła powinno być za darmo, tak jak w Polsce…
Restauracja w miejscowości turystycznej:
– „Aśka! Coś ty mi za robactwo zamówiła na obiad?”
– „Paella z owocami morza. Nie narzekaj tylko jedz. Przecież w telewizji mówili, że owoce morza są zdrowe”.
– „A czy ja wyglądam na chorego? Teraz to bym zjadł takiego dobrego polskiego schabowego…”
Plaża, małżeństwo takie po 50 tce, przysłowiowy Janusz i Grażyna:
– „Ja nie wiem po co się zgodziłem na te wakacje w Hiszpanii…”
– „Nie narzekaj Janusz. Zrelaksuj się. na wakacjach jesteś. Wygrzejesz te stare gnaty.”
– „A no własnie… gorąco jak ch..l..ra. Człowiek się lepi od tego potu, piasek wszędzie włazi, dzieciarnia drze japę… Ja to lepiej bym ze Zbyszkiem grilla zrobił nad jeziorem w Polsce. Ale nie.. Tobie się tej Hyszpanii (zapis celowy) zachciało…”
Czy też słyszeliście kiedyś takie sytuacje będąc na wakacjach w Hiszpanii?
Mój szok kulturowy w Hiszpanii
Skłamałbym mówiąc, że szok kulturowy mnie nie dotyczy. Prawdą jest też, że Hiszpania szokuje i zaskakuje mnie każdego tygodnia (wcześniej zaskakiwała mnie każdego dnia). Pierwszy objaw jaki doznałam, było to porównywanie Polski i Hiszpanii w kontekście kulturowym. Tak właśnie narodził się ten blog.
Czy denerwuje się na co dzień na kulturę, w której mieszkam? Czasami tak. Ja jednak „emigrowałam” w troszkę innych warunkach niż większość Polaków. Wyjeżdżałam do kraju męża, na co dzień obracam się w towarzystwie rdzennych Hiszpanów, z Polakami mam sporadyczny kontakt. To wszystko miało i ma wpływ na to jak przeżywam mój szok kulturowy.
Też łapię się czasami na tym, że porównuję Hiszpanię do Polski i wychwalam mój rodzimy kraj. Ba! Nawet zrobiłam oddzielny blog o Polsce dla czytelników hiszpańskojęzycznych.
Będąc w Polsce lub rozmawiając z Polakami czasami mam szok kulturowy na odwrót. Zaczynam wychwalać zalety Hiszpanii 🙂 Tak więc szok kulturowy działa w obie strony. Obserwując rodaków powracających po latach pobytu za granicą do Polski, widzę, że dopada ich szok kulturowy we własnym rodzimym kraju.
Jak radzić sobie z szokiem kulturowym?
Wszędzie jest dobrze, gdzie nas nie ma! Każdy kraj ma swoje blaski i cienie. Najważniejsze to nie dać się zwariować i przyznać przed sobą samym, że szok kulturowy prędzej czy później nas dopadnie.
Przed wyjazdem/emigracją warto sobie wbić do głowy, że kraj, do którego wyjeżdżamy rządzi się innymi prawami i obyczajami. Na te rzeczy nie mamy wpływu, więc nie ma co z nimi walczyć. Trzeba je zaakceptować. Wiem, że na początku będzie trudno, ale przecież jakoś inni tutaj żyją, więc ja też mogę, prawda?
W walce z szokiem kulturowym pomaga też postawienie się w sytuacji emigranta, który przyjeżdża do Polski. My Polacy oczekujemy, że przyjezdni dostosują się do norm panujących w naszym kraju. Dlaczego oni nie mają oczekiwać od nas tego samego?
Staraj się przebywać jak najwięcej wśród „tubylców”. Szybciej poznasz język, nową kulturę i prawa jakimi się rządzi.
Jeśli jednak jest Ci już naprawdę bardzo źle, to pomyśl, że są kraje, w których żyje się jeszcze gorzej!
Do czego musisz się przyzwyczaić będąc w Hiszpanii?
Jest tych rzeczy sporo, ale pierwsze rzeczy, które szokują w Hiszpanii i do których każdy emigrant musi się przyzwyczaić to:
- Sjesta. Między godziną 14 i 17 poza dużymi miastami wszystkie sklepy (poza supermarketami) są zamknięte.
- Urzędy i banki dla petentów otwarte są tylko do godziny 14 tej.
- W restauracji nie zjesz kiedy chcesz (no chyba, że trafisz na fast food). Pomiędzy godziną 16 i 19 restauracje są zamknięte.
- Wszystko odbywa się powoli. Nikt się nigdzie nie spieszy. Załatwiasz sprawy urzędowe? Uzbrój się w cierpliwość. Hiszpania to taki kraj, gdzie wszystko musi potrwać…
- W lecie jest gorąco a w zimie zimno (tak, zimno). Regiony nadmorskie w zimie borykają się z dużą wilgotnością powietrza co wpływa na odczucie zimna. Jednym słowem jest zimniej niż to wskazuje termometr. Do tego wilgoć w mieszkaniach i domach często powoduje powstanie na ścianach grzybów (zwłaszcza w starym budownictwie).
Czy Tobie przydarzył się kiedyś szok kulturowy? Czekam na twoje opowieści w komentarzu lub mailu.
W artykule występują linki afiliacyjne i reklamy, za które właściciel strony hiszpaniaole.pl, może otrzymać prowizję od reklamodawcy.
Dla mnie Hiszpania jest cudowna i nie myślę tu o plażach i słońcu, ale o ludziach i kulturze. Jestem zachwycona, ale, ale nie ma ideałów. Co do s, oku to jak tak myślę było coś takiego, jak teraz o tym myślę to wstydzę się sama przed sobą. Początkowo gdy bywałam w Hiszpanii byłam zbyt polska na Hiszpanie, gdy byłam tam dłużej, byłam zbyt hiszpańska na Polskę. Jednak gdybym miała wybierać, wybieram Hiszpanie.
Ja też wolę Hiszpanię. Jakoś łatwiej tu się żyje.
Sjesta coś dla nas tak odległe a wydaje mi się że bardzo potrzebne. Chwila oddechu, zatrzymania…
Drzemka 15 minut dziennie jak Napoleon i dalej można ruszać w świat! Pozdrawiam!