Czy COVID-19 będzie traktowany w Hiszpanii jak grypa?
Od jakiegoś czasu mówi się o tym, że Hiszpania będzie traktowała Covid-19 jako grypę. W zasadzie nie Hiszpania a Rząd hiszpański przymierza się ku grypalizacji (o ile takie słowo istnieje) koronawirusa. Czy to powrót do normalności w Hiszpanii? Na co dzień już widać zmiany, ale o co dokładnie chodzi? Dzisiaj wpis będzie bardziej lajfstajlowy, na serio a czasem sarkastycznie. Zapiski są na podstawie moich własnych doświadczeń i obserwacji. Rzecz ma miejsce na terenie Wspólnoty Autonomicznej Walencji, a że w Hiszpanii co region to obyczaj, tak więc doświadczenia innych osób mieszkających w tym kraju, mogą się różnić. Jeśli jesteś taką osobą, to pozostaw proszę komentarz jak to jest u ciebie w regionie.
Co to znaczy, że Hiszpania traktuje Covid jako grypę?
Żeby zrozumieć co kryje się pod pojęciem traktowania Covidu jako grypy, muszę najpierw wytłumaczyć jak wygląda chorowanie na grypę w Hiszpanii. Otóż osoba, której przytrafi się grypa nie idzie do lekarza i leczy się sama lub też idzie do lekarza i dostaje magiczny lek zwany ibuprofenem. Szerzej na temat hiszpańskiej służby zdrowia możesz poczytać w artykule Pacjencie lecz się sam. W pierwszym przypadku pacjent wyleczy się sam lub też trafi do lekarza z powikłaniami. Co do drugiego przypadku, dostanie pseudo lek i ma żyć normalnie – do pracy, do szkoły i gdzie się jeszcze da. W Hiszpanii grypa to nie powód do zwolnienia lekarskiego. Tak więc z kaszlem, chrypą, bólem gardła, głowy i paluszka trzeba iść do pracy. No chyba, że bardzo źle się czujesz więc możesz pójść do lekarza, który stwierdzi: skoro jesteś w stanie przyjść do przychodni to do pracy też możesz iść. Sprawa się ma inaczej jeśli masz dobre układy z lekarzem, wtedy możesz liczyć na te 2-3 dni odpoczynku.
Przenieśmy to na warunki covidowe. Otóż dzięki nowemu szczepowi koronawirusa – omikronowi – znaczna część pacjentów przechodzi go bezobjawowo lub z niewielkimi objawami. Co dalej oznacza, że osoby zarażone a tego nieświadome, dalej chodzą do pracy i zarażają innych. Jeśli już zachorujesz i coś cię boli to weź ibu… a nie… przy koronawirusie lepiej weź paracetamol. Póki co dostaniesz zwolnienie na czas kwarantanny.
Nagły przyrost zwolnień lekarskich w Hiszpanii
Ach ten niedobry omikron… Nagle strasznie dużo ludzi poszło na kwarantannę. Co tu zrobić… Za chwilę nikt nie będzie pracował! Nic nie szkodzi, Rząd hiszpański ma na to rozwiązanie! Kwarantanna teraz wynosi 7 a nie 10 dni. A przed powrotem do pracy możesz sobie zrobić test, ale nie musisz. Ogólnie to nie przychodź do przychodni na test tylko zrób go sobie w aptece, albo jeszcze lepiej zrób go sobie sam w domu. No dobrze, nie robimy testów na koszt państwa, ale społeczeństwo się buntuje, że jak to ma test robić sobie na własny koszt, skoro w Hiszpanii są najdroższe testy w UE? Kto to widział test antygenowy za 7-8 euro sztuka? No dobra, mówi Sanchez i spółka, obniżamy cenę do max 2,94 euro sztuka (taki chwyt marketingowy, że niby 3 to nie jest). Społeczeństwo się cieszy i zaczyna się testować samo.
Tutaj zaczęła się zabawa, bo jak zrobisz sobie test i wyjdzie pozytywny to powinieneś poinformować lekarza i on zadecyduje co dalej. W teorii, lekarz powinien zaprosić cię na potwierdzenie testu do przychodni lub apteki (czyli znów zabawa w wymazy). W praktyce, po co lekarz ma dokładać sobie pracy. Prześlesz mu zdjęcie testu z pozytywnym wynikiem i dostaniesz zwolnienie lekarskie. W internecie jest mnóstwo informacji o tym jak sfałszować test antygenowy w domu i wcale nie chodzi o namalowanie czerwonym pisakiem kreski. Oczywiście jeśli lekarz nas wyśle na potwierdzenie wyniku to zawsze można zrzucić winę na tester, że był wadliwy.
Kto i kiedy przechodzi na kwarantannę w Hiszpanii
Jak już wspomniałam, ze względu na braki personelu w zakładach pracy z różnych branż (z medycznej głównie) skrócono okres kwarantanny z 10 do 7 dni. Problem w tym, że część osób po siedmiu dniach wciąż daje wynik pozytywny (tak miało kilku moich znajomych) i mogą zarażać. Skąd wiem, że mieli wynik pozytywny? Otóż zrobili go sobie na własną rękę w domu, mimo, że nie musieli tego robić. Czy muszą informować o wciąż pozytywnym wyniku pracodawcę? Jeśli są przyzwoici to to zrobią, jeśli jest im wszystko jedno, to normalnie pójdą do pracy. Ale jak to? Dlaczego? A bo po siedmiu dniach automatycznie jest z nich ściągnięta kwarantanna i nie są zobligowani do przeprowadzenia testu przed powrotem do pracy.
Hiszpania dzieli się na tych co chcą przejść na zwolnienie lekarskie i ci, którym jest to nie na rękę. Na zwolnieniu lekarskim mniej zarabiasz. Według obecnie panujących zasad osoba zaszczepiona mająca bezpośredni kontakt z osobą chorującą na koronawirus, NIE jest poddana kwarantannie. Chyba, że pojawią się u niej objawy i zrobi sobie test w domu lub w aptece, który da wynik pozytywny. No i tutaj znowu pojawia się moment wyboru, bo może zrobić test, lub też nie. Albo zwyczajnie może zrobić test i mimo wyniku pozytywnego, może powiedzieć otoczeniu, że jest negatywny. Według nowych zasad sanitarnych wszystko pozostawione jest sumieniu testującego się.
Zahaczmy jeszcze o temat kwarantanny w hiszpańskich szkołach. Otóż jeszcze do niedawna w przypadku jednego pozytywnego przypadku w klasie, cała owa klasa szła na kwarantannę. W tym momencie, aby móc wysłać klasę na kwarantannę potrzeba 5 chorych na covid uczniów (w niektórych regionach już od 3 uczniów).
Hiszpania wraca do normalności podczas pandemii
Mieszkając w Hiszpanii odnoszę wrażenie, że wszystkie decyzje władz hiszpańskich idą ku temu, aby całe społeczeństwo się zaraziło. Dzięki temu osiągnie się wreszcie wyczekiwaną immunizację populacji mieszkającej na terenie Hiszpanii. Inną sprawą jest to, że tak szybkie rozprzestrzenianie się wariantu omikron spowodowało, że nikt nie jest w stanie go kontrolować a w zasadzie, jak to mówią przedstawiciele Rządu, już nie ma sensu kontrolować wirusa i trzeba go zacząć traktować jako grypę. Dlaczego? Ponieważ 90% ludzi mieszkających na terenie Hiszpanii jest zaszczepiona i dzięki temu koronawirus przechodzą lżej. Z resztą widać to po ilości zgonów oraz hospitalizacji. Nie ma ich więcej niż w przypadku grypy.
Skoro władze hiszpańskie zaczęły „olewać” sprawę, to Hiszpanie też się rozluźnili. W teorii powinniśmy nosić maseczki na wolnym powietrzu bez względu na to czy jest duże skupisko ludzi czy nie. Natomiast w praktyce nikt nas za to nie ściga. Policja widzi osoby spacerujące bez maseczek, ale nie zwraca im uwagi. Wszyscy są już zmęczeni pandemią i wszystkimi restrykcjami.
Jeśli wszystko pójdzie po myśli tutejszych rządzących to wkrótce faktycznie covid będzie traktowany jak grypa. Problem w tym, że specjaliści ostrzegają, że to wszystko dzieje się za wcześnie i wkrótce wirus może zmutować i być silniejszy niż dotychczas. No cóż… Może wkrótce pojawi się szczep Made in Spain.
W artykule występują linki afiliacyjne i reklamy, za które właściciel strony hiszpaniaole.pl, może otrzymać prowizję od reklamodawcy.